Weronika Tomala – wakacyjny wywiad z autorką w Dlaczemu!

LATO W PEŁNI! W TEN CUDOWNY, SŁONECZNY CZAS WARTO UZUPEŁNIĆ KSIĄŻKOWE ZALEGŁOŚCI I NAŁADOWAĆ BATERIE NA NADCHODZĄCĄ JESIEŃ. A CO SŁYCHAĆ U NASZYCH AUTORÓW? LENIUCHUJĄ CZY PRACUJĄ? POSTANOWILIŚMY O TO ZAPYTAĆ! POZNAJ ICH ŻYCIE I PLANY Z BLISKA!
NA PYTANIA ODPOWIADA: WERONIKA TOMALA – WIRTUOZKA ROMANTYCZNYCH HISTORII, AUTORKA POWIEŚCI „PŁYNĄC KU PRZEZNACZENIU” ORAZ „RABIH ZNACZY WIOSNA”.
Dzień dobry! Jak mijają Pani wakacje?
Witam serdecznie. Myślę, że nie będę oryginalna w odpowiedzi, ale te wakacje mijają mi nieco inaczej niż poprzednie. Głównie za sprawą pandemii, która zmieniła plany nie tylko moje, ale także innych. Niemniej jednak staram się jakoś omijać przeszkody i z głową realizować obrane cele. Jestem już po zagranicznym, lipcowym wyjeździe do Włoch. Nieco bardziej okrojonym niż wstępnie zakładałam, ale nie mam co narzekać. Zwiedzanie florenckich galerii sztuki czy muzeów Sieny – z maseczkami na twarzach i po uprzednim pomiarze temperatury to coś, czego wcześniej nie doświadczyłam. Poza tym, te wakacje spędzam w „dwupaku”. Sześciomiesięczny brzuszek czasami daje się we znaki 🙂
Czy pandemia COVID-19 w jakiś sposób wpłynęła na Pani twórczość, dalsze plany?
Niekoniecznie. Swoją ostatnią powieść rozpoczęłam pisać jeszcze przed wybuchem pandemii. Kończyłam, kiedy szalała już na dobre, skrupulatnie rozpisując kolejne działy. Fakt, że przyszło nam żyć w nieco dziwnych czasach, choć sporo zmienił w moim życiu, nie odcisnął piętna na mojej twórczości.
Jesteśmy również ciekawi, jak obecnie wygląda kontakt z fanami. Czy obecna sytuacja przeniosła całą aktywność do internetu?
Zdecydowanie musiałam ograniczyć się do Internetu, a miałam w grafiku wpisane spotkania organizowane chociażby w regionalnej księgarni. Trudno. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zamiast tego uczestniczyłam w bardzo ciekawym „spotkaniu” online, do którego musiałam nagrać kilkuminutowy filmik i odpowiadać na pytania stawiane pod nim w komentarzach. Cały czas staram się także utrzymywać kontakt z czytelnikami poprzez media społecznościowe czy maile. Bardzo cenię sobie każdy odzew. Muszę przyznać, że chociaż piszę romanse czytywane raczej przez kobiety, miałam okazję dostać wspaniałe wiadomości od starszych, męskich czytelników, którym podobały się moje książki. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona.
Czy jest Pani w trakcie tworzenia czegoś nowego? Jeśli tak, to liczymy na uchylenie rąbka tajemnicy (albo chociaż zdradzenie kilku przyszłych pomysłów)!
Mam w zanadrzu trzy napisane, czekające na ujrzenie światła dziennego książki. Jedna ukaże się na jesień tego roku – „Nieprzegrany zakład”, kolejna „Cztery liście koniczyny” w pierwszym kwartale roku 2021. Trzecia na razie czeka na odzew ze strony wydawnictw. Ukończyłam ją niedawno i postanowiłam, że teraz muszę zrobić sobie przerwę. Jak długo wytrzymam, czas pokaże. Czasami pomysły przychodzą zupełnie nieoczekiwanie i wtedy już wiem, że nici ze „świętym spokojem”. Muszę siadać i wklepywać to w komputer, bo inaczej nie jestem w stanie zasnąć.
Według Pani oceny – która książka przyniosła Pani najwięcej rozgłosu, a która dostarczyła najwięcej satysfakcji w trakcie pisania?
Na chwilę obecną największy rozgłos przyniosła mi powieść „Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc” i sądzę też, że to ona dostarczyła mi najwięcej satysfakcji. Pisałam ją zaledwie miesiąc, sama będąc w szoku, jak szybko udało mi się skończyć. Jest to książka najbliższa mojemu sercu, bo rozegrana w środowisku, w którym sama się wychowałam. Na Śląsku, w klimacie kopalń. Choć powieść jest romansem, starałam się tłem uchylić czytelnikom rąbka tajemnicy dotyczącej podziemnego świata. Dla wielu po prostu niedostępnego.
Mawia się, że autor często utożsamia się z postaciami, o których pisze, inspiruje prawdziwymi ludźmi, otoczeniem i wydarzeniami. Czy w Pani przypadku też sprawdza się ta teza, czy może bazuje Pani wyłącznie na fikcji literackiej?
Choć tworzone przeze mnie postaci i wydarzenia to głównie wytwór mojej wyobraźni, prawdą jest, że nie da się zupełnie odciąć tego wszystkiego od naszego życia. A przynajmniej ja tak mam. W „Płynąc ku przeznaczeniu” zainspirowałam się Hiszpanią, w której spędziłam swoje pierwsze zagraniczne wakacje, w „Rabih znaczy wiosna” umieściłam własne wspomnienia z dzieciństwa. W „Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc” przelałam całe morze osobistych emocji związanych z niebezpiecznymi sytuacjami wynikającymi z zagrożenia związanego z pracą w kopalniach. A w kolejnych trzech jest jakaś porcja Włoch (przy czym akcja mojej szóstej książki w dużej mierze rozgrywana jest właśnie w słonecznej Italii), a ów kraj jest moją kolejną miłością, z którą „romansuję” już dobre cztery lata.
Która postać z książek najbardziej przypomina Pani osobę? Jakie cechy opisują tego bohatera i jak wpływa to na jego życie, wybory i dalsze losy?
Może jestem trochę jak Marta z „Rabih znaczy wiosna”. To nielubiąca się wychylać, przyjacielska, cicha dziewczyna. Daleko jej do przebojowej osoby. Nie brnie do celu po trupach, bo jeśli miałaby kogoś skrzywdzić, woli cierpieć sama. Ale jeśli życie stawia przed nią wyzwania, angażuje się w nie i daje z siebie wszystko. Trochę tak samo, jak ja.
Patrząc przez pryzmat całego życia: która dotychczas przeczytana książka najbardziej utkwiła Pani w pamięci i dlaczego? Jak ta lektura wpłynęła na Pani życie?
Musiałabym cofnąć się ze dwadzieścia lat wstecz. Albo dwadzieścia parę. Będąc dzieckiem miałam bardzo poważne problemy ze wzrokiem. Ciążyła nade mną groźba usunięcia jednej gałki ocznej… Na szczęście obyło się bez tego, ale to już inny temat. Podczas jednej z operacji, po której musiałam przez całą dobę leżeć z zaklejonymi opatrunkami powiekami, moja koleżanka, którą poznałam w szpitalu, postanowiła przeczytać mi bajkę. Bezinteresownie, sama od siebie, żeby szybciej minął mi czas. Do dziś pamiętam, że książka nosiła tytuł „Ciapirzonek”. Jej gest, choć była moją rówieśniczką (miałyśmy może z 8 – 9 lat) wywarł na mnie takie wrażenie, że parę lat temu przetrząsnęłam Internet i kupiłam sobie tą książkę na własność. Sama treść powiastki dla dzieci niezupełnie utkwiła mi w pamięci, ale sposób jej przekazania pozostał ze mną na zawsze i do dziś stanowi dowód na to, że mały gest może dla kogoś być po prostu czymś, czego nie da się zapomnieć.
Gdyby miała Pani w kilku zdaniach zachęcić młodych twórców do wyjęcia swoich dzieł z szuflady i wydania ich, to co chciałaby Pani przekazać?
Nie ma na co czekać. Marzenia nie spełniają się same, trzeba zrobić ten pierwszy, odważny krok. Żeby potem nie żałować. Nie ma nic lepszego niż świadomość, że gdzieś ktoś w innym rejonie kraju przeżywa jakieś emocje u boku historii, która zrodziła się w naszej głowie. A hejt czy niezadowolenie? Zawsze istniały i istnieć będą. Jeśli ludzie nie skrytykują naszej książki, skrytykują coś innego – nasz ubiór, zachowanie itd. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie się podobało i ktoś, kto dobrym słowem wynagrodzi nam trud włożony w jakąś działalność.
Najlepsza książka do poczytania w wakacje to… (prosimy o wybranie jednej bądź kilku Pani książek i polecenie ich naszym czytelnikom)!
„Płynąc ku przeznaczeniu” – dla młodzieży. Wakacyjny klimat Hiszpanii, romans młodych dorosłych, beztroska zabawa, ale i poważniejsze emocje.
„Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc” – dla starszych. Konfrontacja dwóch światów – damy ze stolicy i górnika. Słowne gierki, mocne charakterki, zabawne dialogi i nieco mroczniejsze oblicze życia. W ogólnym rozrachunku pozytywna historia do poczytania w wakacyjne dni, na plaży, z widokiem na góry czy w przydomowym ogródku. Wszędzie.
Dziękujemy!
* * *
Seria krótkich pytań, czyli poznaj autora!
Moja ulubiona pora dnia to… ranek. Planuję, jestem w pełni sił, wiem, że dopiero coś się zaczyna. I przeważnie mam czas tylko dla siebie, bo wstaję pierwsza.
Kawa czy herbata? Zdecydowanie kawa. Teraz staram się ograniczać kofeinę, ale mam bardzo niskie ciśnienie i przynajmniej jedna, dwie filiżanki są mi potrzebne do normalnego funkcjonowania.
Najczęściej oglądam… zdjęcia z wakacji. Przywołują wiele dobrych wspomnień i zawsze poprawiają mi humor.
Kiedy mam ochotę na coś słodkiego, zwykle sięgam po… owoce. Uwielbiam arbuzy, truskawki czy mandarynki. To dla mnie najlepsza słodycz, w jedzeniu której nie mam czasami umiaru.
Uwielbiam czytać o… miłości.
Poza pisaniem interesuję się… wieloma rzeczami po trochu. Amatorsko. Coś tam sztuką, coś muzyką, historią. Uwielbiam zwiedzać, więc poza pisaniem ogromną przyjemność sprawiają mi różnego rodzaju wycieczki.
Najważniejsze w życiu to… rodzina. Bez dwóch zdań. Moi bliscy oraz ich zdrowie to dla mnie priorytet.
Lubię, kiedy… zostawiam za sobą obowiązki, wszystko mam dopięte na ostatni guzik i pojawia się świadomość błogiego i zasłużonego lenistwa u boku tych, których kocham.
Nie lubię, gdy… ludzie puszczają w świat fałszywe informacje, a przy tym hejtują, rodząc tylko nienawiść. Czasami wyczytuję w Internecie takie wiadomości, od których aż gotuje się we mnie krew. Na różne tematy.
Najbardziej na świecie chciałabym zmienić to, aby… wszyscy ludzie zaczęli dostrzegać w innych po prostu LUDZI. Gdyby społeczeństwem nie rządził pieniądz, pragnienie zysku, wyścig szczurów – świat byłby lepszym miejscem.
* * *
Uwaga! Mamy do rozdania dla recenzentów 3 książki autorstwa Weroniki Tomali!
Chcesz zgarnąć jedną dla siebie? Dołącz do grupy TYLE SŁÓW na Facebooku!
>>> TYLE SŁÓW